Miasto Pustaków
Pustaki opanowały miasto. Puste skorupy ludzi bez właściwości. Napełniane treścią wtłaczaną w nie przez media. Treścią, którą można dowolnie zmieniać wyciągając zatyczkę i napełniając ponownienie. Skąd ta pustka? Z wielu przyczyn. Mechaniczna i odmóżdżająca edukacja, słabość Kościoła. Można wymieniać. Ale jest coś o czym się nie mówi.
To entropia. Entropia powoduje, że wynicowane miasto wysysa z ludzi duszę. Warszawa popowstaniowa to imitacja miasta. Nie ma tu niemal nic autentycznego, to znaczy powstałego wskutek działania wolnej ludzkiej woli. Nie ma tu prawie potomków tych, którzy tworzyli miasto przez wieki. Nie ma wzorca, instrukcji DNA pozwalającej wypełnić skorupę. Nie ma wzorca kulturowego. Nie ma autentycznego wzorca architektoniczno - urbanistycznego, który był planowo niszczony jeszcze długo po 1945 roku, pomimo wysiłków wielu zacnych osób, jak na przykład profesor Jan Zachwatowicz.
Powojenne działania władz komunistycznych, w tym dekret Bieruta były możliwe jedynie wskutek Powstania. Przed Powstaniem, za trwale zniszczone, można było uznać co najwyżej 35% zabudowy (w tym 25% to całkowicie zniszczony obszar getta) a straty w infrastrukturze były jeszcze mniejsze. Walki o Warszawę w 1945 roku są w oszacowaniu zniszczeń pomijalne. Oczywistym jest, że oskórowanie i wypatroszenie miasta przez Niemców w 1944 roku oraz przemielenie go przez agenturę komunistyczną po 1945 roku nie wchodziło by bez Powstania w grę.
Przed Powstaniem żyło ponad 200 tysięcy ludzi mogących przekazywać wzorce, w tym ponad 20 tysięcy najbardziej patriotycznej młodzieży, której geny zostały na trwale usunięte z puli genowej narodu. Przed Powstaniem 800 tysięcy rozproszonych potem ludzi żyło w swoim mieście i nie zamierzało go opuszczać.
To co zaszło, powinno być oceniane przez pryzmat skutków. Dobre drzewo nie może wydawać złych owoców. Pamiętajmy o tym, gdy myślimy o Powstaniu Warszawskim.
tagi: historia powstanie
LoginNieznany | |
2 sierpnia 2021 14:41 |
Komentarze:
mooj @LoginNieznany | |
2 sierpnia 2021 17:09 |
Ale wiesz, że ta "wielowiekowa tkanka ludzka Warszawy" to mit jakiś nieprawdopodobny?
Od "zawsze" większość małżeństw zawartych w Warszawie (nawet tylko wśród katolików) było z udziałem co najmniej jednego przyjezdnego. W 1944 czy w 1934 czy w 1904 - olbrzymia większość mieszkańców Warszawy nie miało dziadków urodzonych w Warszawie, większość nie miała rodziców urodzonych w Warszawie, znacząca część nie miała rodzica urodzonego w Warszawie.
Poszerzając o niekatolików - statystyki są jeszcze bardziej przytłaczające.
" Nie ma tu prawie potomków tych, którzy tworzyli miasto przez wieki."
Tak jak zawsze, może nawet mniej niż "zawsze".
LoginNieznany @LoginNieznany | |
2 sierpnia 2021 18:52 |
A jednak czym innym jest proces ciągły a czym innym zdarzenie incydentalne
mooj @LoginNieznany 2 sierpnia 2021 18:52 | |
2 sierpnia 2021 19:11 |
To tylko i aż kwestia procesu "wchodzenia", nie DNA. Czyli pytanie: ilu z napływających utożsami się z tradycją miejsca. Tradycją, czyli tymi elementami historii, które chcemy utrwalać. Warszawa przez dekady PRL-u była miastem zamkniętym, migracja była kontrolowana (negatywnym kluczem) - to dobrze?
Tzn raczej jak to zrobić, by nie "Pałac Kultury" był wykorzystywany jako symbol miasta. Oponuję przeciwko "nic z tym nie można zrobić, bo ludzi nie ma". Są. Bardziej, niż byli kiedyś. Ci , którzy przybyli przez ostatnie 20-30 lat mieli wybór gdzie "od siebie" wyjechać, mogli zmienić decyzję, co oznacza, że są - bo w większości chcą być. Chcą pomimo że (i tu długa lista:), nie dlatego że języka nie znają, "wizy do reichu czu londongradu nie dostaną", albo "we Wrocławie/Gdańsku to trzy razy mniej się zarabia".
I - mam wrażenie - więcej wiedzą, więcej "ducha miejsca" czują, niż ci sprzed 80-100 lat. Ci co przyjeżdżali w 1880, 1925, 1935 aż tak wielkiej swobody nie mieli.
Takie miejsce, zmitologizowane bardzo. Różowo nie było, "dzielnica północna" przed wojną też się wybijała na tle:)
MarekBielany @LoginNieznany | |
4 sierpnia 2021 23:06 |
chyba prusaków.
Blatella Germanicus.
:)