Rozumiem.

Nie czytałem

Na czym poza "kokieterią" polega mój błąd?

Rozumiem. Ale nie chcę i nie mogę się z tym pogodzić.

Jutro wyjaśnię dziś nie mam czasu 

Dziękuję za radę. Przyjmuję i się zamykam.

Dziękuję za Pańskie komentarze. Wprawdzie odpowiedziałem wcześniej, że rozumiem że wojna już jest, ale dopiero drugi Pański wpis uświadomił mi, że nie do końca. Nie chciałem tego dopuścić do świadomości.

Jeśli chodzi o nadzieję że: " są gdzieś prawdziwie propaństwowe siły, nie uwikłane politycznie" to marna to pociecha, skoro nie udało się im zapobiedz wmanewrowaniu nas w sytuację bez wyjścia.

Po 1989 i przed 2008 rokiem (Gruzja) też byliśmy w sytuacji bez wyjścia? Ze względu na Niemcy? Może. W 2009 po 17 września (tarcza antyrakietowa) powiedziałem do znajomego że powinniśmy natychmiast negocjować warunki poddania się Niemcom. Może by to nic nie pomogło, a może tak. Potem był Smoleńsk.

tak

Olśniło mnie o co panu chodzi...Po Gruzji Rosja ukarała nas Smoleńskiem, a po Ukrainie ukarze nas bombą atomową, bo nie może nam darować, że zachowujemy się jak dobrzy chrześcijanie. Tego się pan boi, prawda? I stąd te pańskie wątpliwości. Boi się pan, że umrze...I tak pan umrze. 

Obiecywałem że się zamknę. Nie dotrzymałem słowa. Przepraszam. Bez odbioru.

Zacznijmy od sedna, czyli od strategii. Otóż trolowanie jest dywersją przeciwko dyskusji w danym temacie. Podkreślam, przeciwko dyskusji, a nie przeciwko wygłaszanym w niej poglądom, czy stanowiskom dyskutantów.

Po drugie (taktyka), trolowanie zmierza do uwiądu przebiegu i do uniemożliwienia zakończenia danej dyskusji, czy do przekształcenia jej w inną dyskusję. Wartością dyskusji jest wymiana poglądów. Pozostanie przy swoich poglądach też jest wartością, byle doszło do wyraźnego określenia rozbieżności. Dlatego nawet wtedy dochodzi do zakończenia dyskusji w sensie pozytywnym.

Skoro zaś trolowanie jest dywersją przeciwko wolnej wymianie słowa, to należy do tej samej rodziny co cenzura. Tyle tylko, że odbywa się w innej przestrzeni technicznej. Troll (inaczej niż cenzor) nie włada narzędziami i kanałami przekazu treści potrzebnymi dla przerwania danego przekazu, albo do sfałszowania jego treści. Co pozostaje? Zamulić, obrzydzić i inne takie.

Tyle tylko, że to cudzą wodę zamula się, czy obrzydza i dlatego tutaj odpór Gabriela jest jak najbardziej słuszny. Nie jest bowiem w sieci problemem znalezienie sobie własnej wody i utrzymywanie jej w stanie przez siebie samego wymaganym. W tym miejscu wypada wziąć pod uwagę jeszcze jedną okoliczność. Każdy, ale to każdy blog, który ma jakiś tam odzew jest w swej istocie utworem zbiorowym. Trolowanie odbywa się nie przeciwko prowadzącemu dany blog, lecz przeciwko wszystkim współautorom naraz. Z tego punktu widzenia usuwanie (się lub go) trolla podlega weryfikowaniu właśnie przez tych współautorów i zmiany w ich aktywności. Troll atakuje ich wszystkich, także tych, o nawzajem rozbieżnych stanowiskach w danej dyskusji.

Usuwanie trolla nie jest więc zaprowadzaniem cenzury, lecz jest usuwaniem samozwańczego cenzora - dywersanta. Może nawet nie samozwańczego, a nasłanego, ale to już inny temat. Pani w szkole podstawowej każdego/ każdą uczyła, że należy wypowiadać się na temat i do tematu.

Coroczne zjazdy SLD cię nie niepokoją?

>> A swoją drogą, polityk ma dbać o swój kraj i powierzonych sobie ludzi. <<

No popatrz, a ja tak długo szukałem definicji nacjonalizmu.

Wiem. Jednak trolowanie jako zjawisko wymaga osobnej analizy i dlatego, na szybkiego, napisałem, co napisałem. Zawsze co ambitniejsze trolle mogą mi wykazać błędy analizy. Takiej dyskusji ja na pewno nie stroluję.

Zablokowałem, mam nadzieję że wiedziałem jak.

Proszę mnie nie straszyć. Wystarczyło zwyczajnie zakomunikować swoją wolę

Poniosło mnie. Przepraszam.

Proszę usunąć moje konto

Noraszek?